Moje życiowe role w 33.

We wrześniu 1974 roku rozpoczęłam swą życiową przygodę
w murach PSP nr 33. Przygoda trwała długo, bo aż 27 lat. Wydaje się to aż niemożliwe?

Tyle lat uczyć się w szkole podstawowej?

Historia miała się tak:
8 lat byłam uczniem, a 19 lat nauczycielem, w tym 9 lat wicedyrektorem. Zatem znam ją, wydaje się, jak nikt inny? Tak rzeczywiście jest.

Tak się złożyło, że dyrektor Banaszkiewicz uczył mnie biologii, pani dyrektor Paduszyńska była moją wychowawczynią, do pracy przyjmowała mnie pani dyrektor Anna Polak, a wicedyrektorem byłam w czasie dwóch kadencji bycia dyrektorem przez panią Jadwigę Komorek. Nauczyciele uczący mnie w klasach 4-8, stali się moimi doradcami i koleżankami, gdy zaczęłam pracę w PSP nr 33 w 1992 r.

Moja szkoła podstawowa to bardzo miłe wspomnienie: harcerstwo, wspaniali nauczyciele, życzliwa atmosfera. To wtedy zaczęła się moja matematyczna kariera. Matematyki uczyła mnie pani Jadwiga Fereniec-najwspanialszy nauczyciel jakiego miałam w swym życiu. To Ona nauczyła mnie uczyć się matematyki i ją rozumieć, stała się wzorem do naśladowania, zawsze będę Jej za to wdzięczna.

We wrześniu 1992 roku po 10 latach rozłąki, ponownie usłyszałam dzwonek w PSP nr 33, ale już jako nauczyciel matematyki. To było dziwne przeżycie, wejść do pokoju nauczycielskiego, na zaplecze, usiąść razem przy stole ze swoimi nauczycielami i stać się jednym z nich.

To był czas ogromnych zmian w Polsce, także zmieniała się szkoła. Zajęłam się organizowaniem wycieczek. Nie jestem w stanie ich wszystkich wymienić, ale wiem że wszyscy na nie czekali, tak wszyscy: uczniowie i nauczyciele.
Wspólne obozy i wycieczki w góry to był czas zawiązywanych przyjaźni i przygód.

W 1999 roku zmieniono nam szkołę: wprowadzenie gimnazjów, zmieniło naszą 33- dołączyli nauczyciele z PSP nr 6! Zaczęliśmy jakby wszystko od nowa: reforma szkolnictwa. Wtedy dyrektorem była pani Jadwiga Komorek, a mnie wybrała sobie na wicedyrektora. To najbardziej pracowity czas w mojej przyjaźni z 33, choć jednocześnie bardzo serdeczny i ciepły. Atmosfera w szkole była bardzo domowa. Wszyscy starali się, by nasza szkoła była dobrą szkołą.

W takiej atmosferze postanowiliśmy zorganizować obchody 50-lecia istnienia szkoły. Działo się. Zaangażowani byliśmy wszyscy, całe popołudnia schodziły na dekoracji sali gimnastycznej, przygotowaniu bankietu, ale najbardziej absorbująco bawił nas wielki baner, który wieszaliśmy na murach szkoły, tak sami wieszaliśmy, sami go zrobiliśmy
i sami wieszaliśmy, a baner uparcie spadał. Czy to tylko złośliwość rzeczy martwych, czy świadomie wspólnie spędzony czas i śmiech do przysłowiowych łez?

Wspólne Wigilie, dyskoteki, bale szóstoklasistów, wycieczki, jasełka, Socrates Comenius? dużo tego przeżyliśmy wspólnie.

Gdy teraz pracując w Elektroniku, wchodzę do 33, zawsze witają mnie uśmiechnięte
i serdeczne twarze moich Koleżanek i Kolegów, a ja zadaję sobie zawsze pytanie: jako Kto wchodzę? Absolwent, były pracownik, były dyrektor? Odpowiadam sobie, że jako Ja - Edyta Krawczyk, bo lubię tę szkołę, Jej klimat, charakter. I czuję się w niej dobrze, bo ludzie, którzy tu pracują, są i będą dobrymi ludźmi, moimi przyjaciółmi. A szkołę znam jak mało kto, prawda??? Po prostu mogę być przewodnikiem.

Edyta Krawczyk